czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 2

Rose dzieliła, jak się okazało, właśnie z Aileen i jeszcze z Madeleine, Jessicą i Charlottą. Były miłe i dość spokojne, co w sumie jej nie przeszkadzało. Po rozpakowaniu się, dziewczynki postanowiły się bliżej poznać. Urządziły pełne śmiechu pogaduchy w których sceptycznie nastawiona Rose poczatkowo nie uczestniczyła. W końcu dała się jednak namówić, czego nie pożałowała. Koło 23 wreszcie położyły się spać. 

    * * *   

Albus, ku swemu zaskoczeniu, ale i zadowoleniu został przydzielony do pokoju wraz ze Scorpiusem. W Slytherinie pokoje były bowiem jedno, maksymalnie dwuosobowe (te dwu dostawali zazwyczaj pierwszo i drugoklasiści). Chłopiec cieszył się, bo po krótkiej rozmowie jaka miała między nimi miejsce podczas Uczty Powitalnej zdążył już polubić młodego Malfoy'a. Scor, jak kazał się nazywać nowy współlokator, był dość specyficznym człowiekiem. Nie był miły do bólu, co odstraszało Albusa od jego kuzynki Lucy. Nie strzelał też głupimi dowcipami, jak to ma w zwyczaju wujek Charlie. Był za to arogancki i pewny siebie, co Albus, nie wiedzieć czemu, pochwalał. Gdy tylko weszli do nowej kwatery, Scorpius rozpakował ich kufry jednym machnieciem różdżki. 

- Więc Potter... Czemu nosisz imię po martwym wariacie? - zapytał Malfoy. 

- Bo nie noszę go po zwierzęciu - natychmiast zripostował Albus. 

- Ładnie... Jeszcze będą z ciebie ludzie. - Scor przyjacielsko poklepał kolegę w plecy - Jak masz na drugie? 

- Trochę lepiej niż na pierwsze. Lepiej, żebyś nie wiedział, Malfoy. 

- Daj spokój! Na pewno nie gorzej niż ja! 

- Założę się o pięć galeonów, że gorzej. - Albus nareszcie znalazł równego swej wspaniałej osobie, i wydawał się być bardzo zadowolony. 

- Przyjmuję. Ale nie ma tak łatwo. Nie zdradzę ci mojego drugiego imienia.

- Och. Nie spodziewałem się tego. Co więcej, ja tobie też na razie nie uczynię tego zaszczytu. 

- Coraz bardziej cię lubię, Potter. 


* * *

Chris dostał pokój z trzema innymi chłopcami. Byli to Carol West, Adalbert Noxtaf i Nick Timson. Wszyscy byli spokojni i, na swój sposób, koleżeńscy. Objawiało się to głównie nie przeszkadzaniem sobie nawzajem w czytaniu, bądź powtarzaniu na jutrzejsze lekcje. Z braku laku, Krzysiek też zaczął przeglądać przerobiony już w lipcu materiał. Musiał powtórzyć co najmniej dwa rozdziały z Transmutacji, którą mieli mieć z Gryfonami, pierwszy dział z Historii Magii (z Puchonami) i trzy kolejne rozdziały Eliksirów (ze Ślizgonami). Przecież nie mógł świecić niewiedzą już na pierwszej lekcji w nowej szkole. W końcu, co pomyśleliby nauczyciele?

* * *

Vivien i Luck, którzy z natury byli dość nieśmiali, nie śpieszyli się z poznawaniem swoich współlokatorów. Zostali w pokoju wspólnym i rozmawiali przyciszonymi głosami. Poznali się już w pociągu i polubili. Luck rozśmieszał zdenerwowaną szkołą Vivien, a ona stawała w jego obronie, kiedy ktoś się śmiał z jego niezdarności. Była nieśmiała, ale ze wszystkich sił starała się pomóc koledze.


************** 
Przepraszam za niepojawienie się tego rozdziału w sobotę,  ale miałam ją zajętą. Tak samo będzie i z sobotą 7.02. Czemu? Kurs zastępowych.  Jestem harcerką. Aktualnie zdanie tego kursu jest dla mnie priorytetem. Do tego dochodzą jeszcze sprawdziany i szkoła. Mam nadzieję, że uda mi się dodać następny wpis w niedzielę lub w poniedziałek. 
I na koniec,  niezmiennie,  KOMENTUJCIE!

Asia

1 komentarz:

  1. Hejka!
    Ta wymiana zdań pomiędzy Scorem i Albusem była rozbrajająca! Na prawdę!
    PS> Jesteś harcerką oO
    PS2. Wiem, że komentarz duży i obszerny, znaj moją wenę, nie ? -,-

    OdpowiedzUsuń